wtorek, 24 kwietnia 2012

MPK Wrocław


Temat rzeka.
Niezliczona ilość artykułów, komentarzy i opinii.

Z przekonania jestem fanką ogromną, z praktyki już nie tak bardzo.
Jako dumna ex-posiadaczka czerwonej strzały, krążownika szos marki fiat cinquecento, świadomie podjęłam decyzję o pozbyciu się auta. Miałam dość kiszenia sie w puszce, stania w korkach i na dodatek płacenia za to sporych pieniędzy.
Są jednak dni, gdy wątpię w słuszność swojej decyzji.

1. Czas  i brak pomysłu na sprawna komunikację

Mieszkam na południu Wrocławia, na Wojszycach a juz niedługo na Oltaszynie. Pracuję na Zachodzie.

Odległość 8km przez miasto.

Czas przejazdu?
Minimum godzina !

ja wiem ze MPK to nie auto, ja  rozumiem ze nie każdy może jechać bez przesiadek ale litości godzina w najlepszym wypadku ???

2 przesiadki lub 2 km dystansu pokonywanego aby dojść do poszczególnych przystanków.

Czy to jest film Barei? Czy jutro mam ogłosić dzień pieszego pasażera?

Ne  rozumiem  polityki transportowej miasta, nie będę wchodzić w szczegóły i przynudzać, ale mam wrażenie, że włodarze  naszego pięknego miasta stawiają sobie za cel zniechęcenie mieszkańców  do jej używania.

2. Smrody

O ile w tramwajach nie jest jeszcze najgorzej (poza tymi cholernymi nowymi plusami) to autobus to już tragedia. Okna zaśrubowane bez możliwości  choćby uchylenia, duszno. Zima po 20 stopni i darmowa sauna w kurtce, latem kompletny brak tlenu.

I smrody ....

Czy ja mam na czole napisane "smrodzie siądź kolo mnie" ?

Ludzie .... mydło jest tanie .... dezodorant nie powoduje przeżerania  ciuchów i skór ... a od mycia życie się nie skraca.


Mimo wszystko chyba jestem  nienormalna  bo wciąż liczę na to że  jednak ktoś pomyśli zanim zlikwiduje kolejne połączenia a ludzie w końcu zaczną przejawiać elementarne zasady współistnienia w społeczeństwie.

Tak więc  na przekór wszystkiemu dalej ulubionym środkiem transportu zostaje:


1 komentarz: